Być może już słyszałeś, że w lutym podczas Warszawskich Dni Rekrutacji zostaną podane wyniki konkursu bohaterowieHR. Ale czy zgłosisz do niego swoich współpracowników i projekty, nad którymi pracowaliście w ostatnim roku?
Pytam, bo często na informację o branżowych konkursach ludzie reagują tylko wzruszeniem ramion. Pojawiają się głosy typu: “nie mamy na to czasu”, “nie dla nas haerowy lans”, “nie mamy czego i kogo zgłosić” albo “i tak nie wygramy”. I choć z roku na rok liczba zgłoszeń w konkursach rośnie, to ostatecznie tylko mały procent środowiska zastanawia się głębiej nad projektami, które przeprowadzono ostatnio w firmach i nad efektami, które dzięki nim osiągnięto. A jeszcze mniej osób bierze pod klawiaturę konkursowy formularz zgłoszeniowy i go wypełnia do końca.
Sposób na ambasadora
Moim zdaniem niewykorzystywanie potencjału konkursów dla HR i EB jest błędem. Przede wszystkim dlatego, że w ostatnim czasie jednym z najczęściej wypowiadanych haseł przez pracodawców jest a m b a s a d o r. Działy HR głowią się nad pomysłami na wartościowe i skuteczne programy ambasadorskie na uczelniach, śnią o maksymalnie zaangażowanych pracownikach i marzą o byciu liderem w tak modnie ostatnio brzmiącym brand advocacy. Zapominają tylko o jednym: żeby zmienić coś w swoim miejscu pracy, nie wystarczy tylko wskazywać palcem na innych. Samemu trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty. I mieć ludzi, których inni będą chcieli słuchać i naśladować.
Jest to szczególnie ważne wtedy, gdy mierzymy się z niskim stopniem zaangażowania pracowników działu HR. Gdy zespół nie rozumie wartości swojej pracy, nie czuje się doceniany, nie widzi sensu i efektów w podejmowanych przez siebie aktywnościach – w dziale panuje mrok, a ludzie nie są i nie będą wiarygodnym partnerem dla nikogo. Im jednak mają więcej okazji, aby poczuć ten sens, efekty i dobrą (oraz niewymuszoną!) energię – w dziale (i w głowach) robi się coraz jaśniej. I rosną szanse, że pracownicy zaczną odbijać to światło.
Po co to wszystko
W żadnym razie nie twierdzę, że udział w konkursach jest lekarstwem na problemy wewnętrzne. Ale na pewno jest on wspaniałą okazją, aby docenić swoich współpracowników. Nie dość, że utwierdzasz ich w przekonaniu, że jesteś dumny z roboty, jaką wykonali, to dajesz im szansę na mocniejsze zaznaczenie swojej obecności w świecie HR. Nie mów tylko, że nie musisz już tego robić, bo doceniłeś ich starania przy podsumowaniu poprzedniego roku. Poczucie sensu i dumy z wykonywanej pracy to jedne z tych elementów, które najbardziej napędzają ludzi do działania i dotyczą wszystkich poziomów stanowisk. I które muszą być stale podkręcane.
Jeśli masz obawy, że efekty Waszej pracy nie były doskonałe (o losie, przecież nic nigdy takie nie jest!), zostaw je Jurorom. To oni dostają od organizatorów kryteria, według których oceniają prace konkursowe. A że w każdym konkursie jest ich przynajmniej kilku, nic nigdy nie jest przesądzone na wejściu. Przypomnij sobie zresztą Oscary. Ile razy aktor, na którego zwycięstwo nikt nie stawiał, wychodził z gali ze złotą statuetką? I jak często bez niej wychodził Leonardo Di Caprio?
Tyle się też mówi ostatnio o personal brandingu oraz o budowaniu wizerunku HR jako partnera dla biznesu. A czy to przypadkiem nie jest kolejny mały krok do osiągnięcia tego celu? Dbanie o wizerunek nie polega tylko na szlifowaniu swojego konta na LinkedIn, ale przede wszystkim na wykorzystywaniu okazji i świeceniu przykładem w “realu”. Weź też pod uwagę fakt, że treści związane z konkursem krążą potem w różnych mediach i trafiają nie tylko do speców od HR. Masz szansę zaprezentować siebie, swoją firmę i zespół w dobrym, także employer brandingowym kontekście.
I nie, nie powiem Ci, że tu nie chodzi o wygraną. Bo w konkursach zawsze chodzi o wygraną. Tyle że dla jednych zwycięstwo to stanie z nagrodą na podium, a dla innych fakt, że dobiegli do mety. Jedni i drudzy mają wielkie powody do dumy.
Masz okazję zrobić coś dobrego
Piszę o tym z perspektywy jurorki w takich inicjatywach, jak EB Kreator, HR Dream Team, EB Stars. Przeanalizowałam do tej pory mnóstwo projektów, obserwowałam reakcje zwycięzców i rozmawiałam z tymi, którzy nie wygrywali. Ani razu nie usłyszałam jednak, żeby ktokolwiek z nich żałował czasu poświęconego na wypełnienie konkursowego wniosku.
Niezależnie od tego, w jakiej firmie pracujesz i na jakim stanowisku jesteś, rozejrzyj się wokół siebie i pomyśl o świetnych ludziach (szefach również!) i ostatnich projektach dotyczących HR. Jeśli jest coś lub ktoś, kogo warto zgłosić do konkursu – zrób to. Wpuść trochę światła do działu HR.