Usiadłam dziś przed kompem i doszłam do wniosku, że to były naprawdę dobre 365 dni.
I choć uchodzę “w branży” za człowieka, który działa samodzielnie, rzeczy nie działy się same. Razem z Łukaszem Krzyżowskim i kadrą ponad 26 Wykładowców zakończyliśmy pierwszą i odpaliliśmy drugą (jak ten czas leci!) edycję Studiów Podyplomowych Employer Branding na Wydziale Humanistycznym AGH. Razem z Anią Rosołowską oraz naszymi Partnerami z GazetaPraca.pl, Pracuj.pl i GoldenLine.pl zorganizowaliśmy w Krakowie dwa wielkie ebmasterskie spotkania dla praktyków i pasjonatów employer brandingu, na które przybywa ponad 100 osób. Razem z Ulą Płosarek uruchomiłyśmy na fejsie grupę dla osób szukających szczęścia w employer brandingu, w której jest już ponad 180 członków…
Trochę się też w tym roku najeździłam, naszkoliłam, nadoradzałam i napisałam (choć niekoniecznie na blogu:). Nie zawsze jednak bywa(ło) kolorowo. Bo choć nie mówi się o tym głośno, to każdy największy i najmniejszy projekt, wydarzenie i tekst to czasem wielkie radości, jak i chwile zwątpienia, rozczarowania i równie wielkiego zmęczenia.
Dlatego w tym sylwestrowym dniu dziękuję Wam Wszystkim – Drodzy Czytelnicy, Klienci, Partnerzy, Uczestnicy tegorocznych inicjatyw oraz moi Studenci – którzy uwierzyliście i nadal wierzycie w tę moją wizję zmieniania branży HR na lepsze.
Dziękuję Wam, że nadal przychodzicie i tu, i na fejsa. Dziękuję za zaufanie oraz wsparcie przy organizacji wszystkiego, co mieliśmy w tym roku w głowie. Dziękuję za zaangażowanie i czas na te wszystkie komentarze, rozmowy, maile i spotkania. Dziękuję również za zaproszenia do innych budujących inicjatyw, których mogłam być i będę częścią (oraz za kartki, upominki i życzenia, których nigdy nie dostałam tyle, co w tym roku!). I dziękuję też za słowa otuchy oraz kopy w cztery litery, gdy bywało ciemno jak w krakowskim smogu :).
Na koniec roku mam dla Was coś specjalnego:
I pamiętajcie: kończy się stary rok, lecz zaczyna nowy. Bez względu na to, co przyniesie, walczymy dalej!
I wzajemnie: dziękuję Tobie, Zyta, za “making things happen”. A jutro wstaniemy raniutko i – jakby nigdy nic – będziemy pracować dalej… ;-)
Ula, wszystko pięknie, ale jutro to się chociaż wyśpij ;)