Przez ostatnie 4 miesiące próbowałam przekonać siebie, że nie mam czasu i chęci na prowadzenie bloga. I przyznam, że byłam w tym wyjątkowo skuteczna. Wytłumaczyłam sobie nawet, że ja nie od pisania jestem, tylko od działania. I jeśli już koniecznie mają mnie nazywać blogerką, to niech to będzie przynajmniej slow blogerka (tak, dobrze wiem, jak to brzmi), której zależy na wysokiej jakości tekstach, a takich nie da się przecież pisać zbyt często.
Czytaj dalej